Misie i inne pluszaki,  Zabawki klientów

Piesek bez brzuszka

Na pierwszy rzut oka ten piesek wcale nie wyglądał tak źle. Ot kilka dziurek, przetarć. Łata na brzuchu. Kochająca mama chłopca, do którego maskotka należy, naprawiała go wiele razy. Psiak ma kilka dekad na karku.

Właścicielowi psiaka bardzo zależało aby maskotka zmieniła się w minimalnym zakresie. Przysłał mi go do naprawy z duszą na ramieniu – tak myślę. Z jednej strony nie zmieniłby nic, z drugiej wiedział, że teraz kiedy w domu są jego już dzieci, ukochany zwierzak może nie przetrwać zabaw z kolejnym pokoleniem.

No tak, pierwsze zdjęcia były naprawdę na pierwszy rzut oka. Kiedy maskotka do mnie dotarła, w ruch poszło „drugie oko”. Toż to ju sama skóra. Futerko sparciało. Pod łatą na brzuchu i jak się okazało na grzbiecie, moim oczom ukazała się wielka dziura. Mama chłopca pięknie cerowała na bieżąco wszelkie uszkodzenia ale tutaj nie było już czego cerować. Wielkie łaty uratowały burka.

Klient zgodził się na wymianę niezbędnych elementów. Prosił tylko aby nie zmieniła się mordeczka pupila.

No to do roboty…

Moje biurko jest stanowczo za małe a pokój w którym toczy się całe życie mego domu za mały. Piesek, kiedy już go wybebeszyłam ze starej gąbki, wyprałam i wysuszyłam został spruty i rozczłonkowany. Dokumentowałam wszystko i rozkładałam na półkach i stolikach wokół siebie.

Ponieważ brzuszka prawie nie było, musiałam go zrekonstruować. Nie chciałam jednak robić tego jak przy użyciu siekiery. Odrysowałam więc kształt maskotki. Potem z powstałego szablonu zrobiłam wykrój na nowe łapki, nóżki i brzuszek.

Kiedy miałam już skrojone poszczególne części, musiałam je odpowiednio przygotować. Każdy element maskotki, został podklejony od środka i wzmocniony bawełnianą tkaniną. Oszczędziłam tylko mordkę psa oraz elementy z nowego futerka. Mordka została podklejona ale bez użycia dodatkowej tkaniny. Trzeba pamiętać, że zabieg taki wzmacnia tkaninę i zapobiega dalszym dewastacjom ale niestety dodaje też lekkiej sztywności. W przypadku tego pieska mogłam sobie na to pozwolić. Dodana sztywność, nie przeszkadza aż tak bardzo. Myślę, że taka cena za dalsze „życie” pluszaka jest akceptowalna.

Trochę się denerwowałam, czy te puzzle porozkładane wokół uda mi się potem zebrać w całość. Jak mówi Shrek : „jakoś poszło Ośle, jakoś poszło”. Szło. Siedziałam do późnej nocy bo nie mogłam doczekać się efektu. Kiedy odłożyłam maszynę do szycia, wypchałam pluszaka mogłam odetchnąć z ulgą. Wszystko się zgrało. Dziurki, które jeszcze pozostały widoczne pozaszywałam.

Kiedy skończyłam, musiałam zerknąć na zdjęcia przysłane mi przez klienta by upewnić się, że to ten sam pies. Nie byłam pewna czy to był pies warujący, leniuchujący czy stróżujący. Uff, to zwykły leniuch. Gdyby nie śliczne oczy, mógłby spać godzinami. Teraz po zabiegu podniósł mu się lekko zadek. Efekt sztywniejszego materiału sprawił, że czworonóg wygląda jakby merdał ogonem i czekał na rzucenie mu piłki. Chociaż łapki jak to u staruszka ma teraz lekko sztywne, to brzuszek nadal mięciutki. Jest się co czego przytulić.

Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .

278/2021

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *