Lalki,  Zabawki klientów

Lalki z PRL

Bywają takie momenty, kiedy wiadomości od klientów chwytają za serce. Kiedy okazuje się, że stracili coś bardzo cennego. Cennego mentalnie. Wiele przedmiotów w naszych domach ma dla nas taką właśnie wartość. Są to pamiątki z dzieciństwa lub rodzinne, przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Dla mojej klientki były to lalki z dzieciństwa. Kiedyś bawiła się nimi, potem odłożyła na półkę, gdzie mogła na nie zerkać wychowując swoje dzieci. W pewnym momencie z potrzeby chwili trafiły do pudełka i w nim przeleżały kilka lat.

Jakiś czas temu, przez przypadek lalki ujrzały światło dzienne i …. okazało się, że uległy poważnemu uszkodzeniu. Popękane, połamane i odbarwione sprawiły, że ich właścicielce łzy stanęły w oczach a serce omal nie pękło z żalu. Spakowała je ponownie i wysłała do mnie z prośbą o pomoc.

Pierwsza lalka jest cała, ale niestety guma poczerniała. Nie wiadomo, czy to z powodu wilgoci, starości, braku światła czy też faktu, że w pudełku wraz z nią leżał żyrandol.

Lalka przyjechała do mnie na początku kwietnia i od razu trafiła do wybielania. Nie byłam pewna czy uda mi się ją wybielić. Kiedy po miesiącu (było mało słonecznie) lalka zaczęła w końcu jako tako wyglądać,okazało się, że znów po jakimś czasie przebarwienie jakby wracało. Ponownie trafiła na wybielanie i efekt jak na razie jest trwały. Niestety nie odzyskałam oryginalnego koloru. Brązowe plamy po prostu stały się beżowe.

Pomyślałam, że podmaluję trochę te plamy by zniwelować różnice w kolorze. Rączki udało mi się w miarę dobrze. Buźka natomiast ponieważ jest z miękkiej gumy nie do końca. Utrwalacz niestety pękał pod naciskiem zostawiając brzydki ślad spękań jak na starej porcelanie. Zmyłam więc wszystko a oryginalny kolor na policzkach zaróżowiłam tylko, dodając lalce rumieńców. Pomalowane usta i te rumieńce sprawiają, że różnice w kolorze nie rzucają się tak bardzo w oczy.

Ułożyłam jej włosy tak by trochę zamaskować te niedoskonałości a dopiero potem doczytałam (ze zrozumieniem 🙂 ), że w domu czeka na nią strój Krakowianki. Powinna mieć zatem jakieś warkoczyki ale to już chyba klientka zdecyduje jak ją ostatecznie uczesze.

Specjalnie dla niej miałam również odświeżyć serdaczek. Ktoś go chyba prasował, bo cekiny stopiły się a wstążeczki wyblakły. Napy poodpadały.

Pomimo małego rozmiaru, spędziłam nad nim dobrych kilka godzin. Wyprałam go, usunęłam co się tylko dało. Nowe cekiny naszywałam w miejscach starych. Otwory po napach były dość zniszczone. Nie mogłam w starych miejsca zastosować nowych bo musiały by być sporych rozmiarów aby złapać siepiące się krawędzie. Obszyłam je zatem tak aby nie pruły się dalej ale w miarę dobrze wyglądały. Robiłam to ręcznie więc widać, że nie wszędzie jest równo, jednak wstążka niweluje moje braki.

Kolejna lalka to rosyjska lalka chodząca wyprodukowana w Moskiewskiej Fabryce Zabawek „Krugozor” w latach 60/70. Świadczy o tym sygnatura słonia na jej szyi. To był prezent od cioci. Lalka o porcelanowym kolorze, z siwymi włosami ze sporymi ich brakami, miała połamaną rączkę i nóżkę oraz dziurę w pięcie.

Moglibyście pomyśleć, zwykły plastik – wystarczy skleić. Nic bardziej mylnego. Nic tego plastiku nie chce skleić. Wierzcie, próbowałam już chyba wszystkich możliwych klejów. Do tego plastik jest tak kruchy, że każdy nacisk sprawia, że pęka jak skorupka jajka. Chyba nawet celuloid nie jest w tej chwili tak kruchy. Połamane kończyny połączyłam Zszywaczem do plastiku. To specjalne zszywki, które wtapia się w połamane elementy trwale je łącząc. Przy rączce wystarczyło. Przy nodze musiałam posiłkować się jeszcze akrylem. Ponieważ noga w tym miejscu była bardzo krucha a przecież to element ruchomy postanowiłam wzmocnić miejsce pęknięcia dodatkowo kawałkiem bawełny, którą nakleiłam w tym miejscu.

Kolejny etap to naprawa dziury w pięcie. Ponowie problem z niezwykle cienkim i kruchym plastikiem. Zrobiłam „rusztowanie” z włókna szklanego na którym masą samoutwardzalną dorobiłam piętkę.

Dobranie koloru to wyblakłego koloru cienkiego plastiku jest raczej nie możliwe. Próbowałam kilka razy i się poddałam. Na koniec bardzo delikatnie naciągnęłam nowe gumki. Dusza na ramieniu, uwierzcie. Każdy ruch mógł się skończyć kolejnym pęknięciem.

Nie zmieniałam jej makijażu. Lalka miała tylko na ustach resztki koloru. Odnowiłam malaturę tylko w tym miejscu. Włosy ułożyłam na nowo tak by ukryć w miarę możliwości braki.

Kolejna lalka i znów pęknięcia i złamania. Lalka miała złamane nogi przy mocowaniu oraz pęknięcie na nosku pomiędzy oczami.

Nóżki ponownie połączyłam zszywkami na gorąco i metodą na gorąco ponownie zamontowałam w korpusie.

Nie ruszałam pęknięcia na nosku. Jest grubości włosa i trzeba się dobrze przyjrzeć by je zauważyć. Uznałam, że zrobiłabym więcej szkody niż pożytku ingerując w tym miejscu. Włosy zakręciłam by przywrócić im dawne loki, odnowiłam malaturę, naciągnęłam gumki w rączkach i gotowe.

Ostatnia lalka najmniejsza, to lalka sygnowana PEW. Laleczka mała ale główka popękana jak stary imbryk. Do tego prawie łysa.

Próbowałam dostać się do niej od góry, przez dekielek we włosach. Kiedy jednak zobaczyłam, że i on jest popękany zaprzestałam prac nad nią. Szkoda. Mogłam jej wymienić włosy, wzmocnić od środka. Zaproponowałam klientce dwa rozwiązania. Mogłabym przyszyć lalce nowe włosy na taśmie lub pozostawić ją w takim stanie (oryginalnym) i niedoskonałości ukryć pod kapelusikiem. Kierowana sentymentem, klientka wybrała tą drugą opcję.

Lalkę zatem oczyściłam, nawinęłam resztki włosów na wałeczki by choć trochę doprowadzić je do ładu. Naciągnęłam gumki i zmalowałam makijaż. Nie mogłam sobie odmówić przyjemności podarowania jej jeszcze sukienki do tego kapelusika. Nie ma coś od życia ta mała nieboraczka. Wiecie, wygląda całkiem fajnie. Kosmyk włosów przykrywa jej pęknięcia na skroni a kapelusik odwraca uwagę od pęknięcia na nosku.

To już wszystkie lalki wyjęte z pudełka. Nie do końca jestem zadowolona. Wolę, gdy nie ma pęknięć i braków. Czasami jednak mniej znaczy więcej i tak jest w przypadku tych panienek. Musiałam odpuścić pewne zabiegi by ich bardziej nie zepsuć. Myślę jednak, że z racji wieku i swojego stanu te lalki nie trafią już w ręce dzieci. Staną sobie na półeczce i będą znów spoglądać z niej na swoją dziewczynkę, która teraz jest już dorosłą kobietą i nie musi się wstydzić, że w jej domu mieszkają lalki.

Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .

86/2021, 87/2021, 88/2021, 89/2021

2 komentarze

  • Szara Sowa

    Szczękę zbierałam z podłogi. Ja bym sie poddała. Byłabym wdzięczna za więcej informacji o tych zszywkach do plastiku. Gdzie się kupuje, jak uzywa. Nie miałam pojecia, że cos takiego istnieje. Pozdrawiam i życze Wszystkiego lalkowego! Wielu nowych zwycięstw i uratowanych lalek. 🙂

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *