Lalki,  Zabawki klientów

Naprawa potłuczonej lalki Schildkröt

To miała być prosta naprawa. Po prostu lali trzeba było przykleić odłamane paluszki. Klientka umówiona, jechała do mnie, by osobiście przywieźć cenną rodzinną pamiątkę. Ogromna Inge. Pierwszy raz widziałam ją w tym rozmiarze. Jechała na luziku w dresiku. I nagle BUM!!! Lala spadła z siedzenia w aucie i rozbiła głowę. Rozbiła, potłukła ją! Kiedy zobaczyłam klientkę w drzwiach pracowni, widziałam rozpacz w jej oczach. To lalka jej mamy. Wielka rodzinna pamiątka. I co teraz? Schildkrotki to strasznie kruche lale a tortulon, z którego są robione niezwykle cienki.

Nie wiem co bardziej zadziałało. Żal, czy chęć naprawienia. Tak czy siak stwierdziłam, że lala i tak do niczego się nie nadaje w tym stanie, zatem klientka niczym nie ryzykuje dając mi szansę jej naprawy. Najwyżej się nie uda. Zaufała mi i zostawiła lalę na poważną operację zamiast drobnego zabiegu.

Inge trafiła na półkę, gdzie miała czekać na swoją kolej. Złożona bezpiecznie w pudełku czekała na to, bym ja zebrała się na odwagę, by ją posklejać. Przyznam, że trochę odwlekałam ten moment. Czekałam chyba na wenę. W końcu jednak wyjęłam ją z pudełka i rozpoczęłam prace nad jej naprawą.

Stan był agonalny.

Próbowaliście kiedyś skleić skorupki jajka? Klejenie tej lalki to takie właśnie jajeczne puzzle. Na szczęście klientka pozbierała z samochodu większość odłamków. Dzięki temu udało się ją z grubsza posklejać. Było to na tyle trudne, że kawałeczki pękały mi w rękach. Kiedy już lalkę skleiłam musiałam zabezpieczyć ją od środka. Wzmocniłam ją paskami papieru namoczonego w kleju. Kiedy wszystko wyschło, mogłam zabrać się za uzupełnianie ubytków z zewnątrz. Gipsowałam i szpachlowałam dwa razy. Kiedy kończyłam, wzdychałam z ulgą, bo lalka przy każdym ruchu trzeszczała. Wyobraźcie sobie szlifowanie o sile delikatnego głaskania. Każdy mocniejszy dotyk sprawiał, że słyszałam jak powstają kolejne pęknięcia.

Kiedy główka powróciła do swojego dawnego kształtu przyszła pora na malowanie. Grunt, dwie warstwy białej farby a potem dwie warstwy koloru i lakier. Udało mi się nawet odtworzyć perłowy kolor jej włosów.

Kolejny raz musiałam zarzucić duszę na ramię, kiedy zabierałam się na naciąganie gumki mocującej główkę. Tym razem naciąg musiał być baaaardzo delikatny, tak aby główka była stabilna ale nie naciągnięta zbyt mocno bo groziłoby to ponownym uszkodzeniem.

Zakończoną powodzeniem operację uczciłam kawką i ciachem. Schudłam chyba ze 2 kg z tych nerwów. Wiadomo, że o linię trzeba dbać, ma być gruba i wyrazista.

Z tej radości pomyślałam, że taka panienka nie może chodzić w dresach. Ma już woje lata, swoje przeżyła a nadal jest ślicznotką. Ubrałam ją w śliczną sukienkę. W końcu to pamiątka rodzinna. Po prostu nie wypada by wyglądała jak jakaś „dresiara”. W sukience od razu lepiej, prawda?

Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .

360/2022

2 komentarze

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *