Miś Dominik
Ciekawe jaką historię skrywa w sobie ten duży złoty miś. Skąd pochodzi, do kogo należał, tego nie wie nikt. Los sprawił jednak, że jego przygoda trwa nadal. Spoczął wśród staroci na jednym ze straganów Jarmarku Dominikańskiego. Brudny, podarty ale ze sprawną duszą, którą wydaje misiowe burczenie gdy się go przekręci z brzuszka na plecy. Łypał jednym sprawnym oczkiem na mijających go ludzi i pewnie marzył, by ktoś znów go pokochał i dał nowy dom. I wyobraźcie sobie, miał miś szczęście. Wśród setek straganów i tysięcy ludzi, trafiła się para zakochanych, którzy wypatrzyli nieboraka i z miejsca pokochali. Ona miłośniczka i kolekcjonerka misiów wszelkiej maści, kochająca rzeczy nowe. On wielbiciel staroci i rzeczy z duszą. Czyżby znaleźli kompromis? Stary miś zyskał z miejsca imię Dominik (to chyba oczywiste) a nowi właściciele postanowili zatroszczyć się o jego zdrowie. Pocztą pantoflową dowiedzieli się o mojej pracowni i przywieźli swojego nowego przyjaciela prosto z Gdańska. Młodzi stwierdzili, że miś zasługuje na to by znów być pięknym jak za młodych lat. Chociaż podejrzewają, że Dominik może liczyć i ze sto wiosen, zdecydowali się zrezygnować z oryginalnego wypełnienia na rzecz jego sprawności i ładnego wyglądu.
Poszperałam w internecie i wydaje mi się, że Dominik może pochodzić z niemieckiej fabryki Steiff. Z tego co udało mi się ustalić, chociaż nie mogę być pewna tych informacji, może pochodzić z lat 20-30-tych ubiegłego wieku. Chociaż nie ma w uchu oryginalnego guzika z podkreśloną literą F i pozostałościami oryginalnej pomarańczowej metki, wydaje się identyczny z tym, którego znalazłam na stronie https://www-theriaults-com.translate.goog/large-german-golden-mohair-teddy-bear-steiff-original-button-ear?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=sc To oczywiście tylko moje przypuszczenie, ponieważ w tamtym czasie złotych misiów było całkiem sporo. Ten ma jednak specyficzny garb na plecach i kilka podobieństw do tego ze zdjęcia.
Czy to Steiff czy nie, ważne że miś dostał drugą szansę. I powiem Wam, że pracując nad nim cały czas o tym myślałam. Czy tak starego misia powinno się pozbawiać jego oryginalności, nawet jeśli chodzi tylko o wypełnienie? Czy powinno się tylko połatać co się da i pozwolić na bycie tylko eksponatem? Kiedy Dominiś trafił na stół, głowa chlibotała mu się na boki. Sparciałe futerko groziło dalszymi uszkodzeniami, stawy powyłaziły na wierzch. Oko zapadło się w dziurze nad noskiem. Brudasek na pewno mógłby przestraszyć niejednego. Co więcej, niewielu by zwróciło na niego uwagę w tym stanie.
Dominik jak dziecko wymagał specjalnego, delikatnego podejścia. Rozmontowałam go. Delikatnie, tak by nie uszkodzić bardziej futerka, usunęłam rafię ze środka. Potem wykąpałam futerko. Tak, kąpałam bo nie można nazwać tego praniem. Pozbyłam się brudu i kurzu, który zmienił złoty kolor misia. Suchą i pachnącą czystością tkaninę mogłam zacząć naprawiać. Przede wszystkim pozszywałam dziurki. Miś był mocno podarty, przez co mógł ulec zniekształceniu. Sprawiłam, że pomimo wszystko zachował swój kształt. Słabą tkaninę podkleiłam warstwą bawełny. Teraz jest mocniejsza i nie grozi przetarciem czy rozerwaniem. Wymieniłam beżowe wstawki w łapkach i nóżkach. Zszyłam misia na nowo.
Musiałam delikatnie skorygować nóżki, ponieważ rozdarcie na jednej z nich uniemożliwiało zszycie w oryginalny sposób. Po zabiegu nie widać różnicy. Jedyne miejsce, którego nie mogłam skorygować to dziura na plecach. Tutaj podklejenie zabezpieczyło otwór a samo miejsce wykończyłam łatką. Oryginalnie zachowała się jedynie mordka misia. Nie była uszkodzona więc tylko przeszyłam ją by wzmocnić szwy. Wyhaftowałam w starym miejscu grymas. Dorobiłam też pazurki w łapkach i nóżkach. Na koniec wypchałam mocno kulką silikonową. Kiedy skończyłam mój złoty przyjaciel wydał swoje misiowe buuuu.
Dominik wygląda dostojnie. Na razie spoczął na honorowym miejscu czekając na swoich właścicieli.
Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .