Kaliszanka z zapadniętym noskiem
To już ostatnia lalka z wielkiej paczki lalek, które przesłała do naprawy moja klientka. Zostawiłam ją sobie na koniec. Kiedyś naprawiałam dla tej pani lalkę dla siostry. Tak bardzo jej się wtedy spodobała, że postanowiła sprawić sobie podobną. I tak ta pucołowata, przypominająca małą dziewczynkę lalka rodem z Kalisza trafiła w moje ręce. Lala miała pęknięcie na klatce piersiowej oraz wgnieciony nosek. Wymagała również naciągnięcia gumek, czyszczenia oraz odmalowania.
Nosek wymagał wyczucia w naprawie. Był wgnieciony i pęknięty. Aby przywrócić mu dawny wygląd musiałam podgrzać go na tyle, aby celuloid stał się plastyczny ale nie zdeformował się jak plastikowa butelka, do której wlejemy wrzątek. Podgrzewałam go gorącym powietrzem z suszarki puszczonym przez lejek dokładnie w miejsce „operacji”. Za każdym razem, po krótkiej chwili wypychałam go od środka. Musiałam pilnować aby nie pękł od nacisku. Uf, udało się przywrócić go w jakiś 85%. I tak wygląda lepiej niż przed prostowaniem. Nosek na czubku był tak cienki, że prześwitywał. Wzmocniłam go masą klejącą, co pozwoliło mi również na sklejenie pęknięcia w drugiej dziurce. Na koniec pomalowałam nochalek. No teraz nosek jest śliczny i drożny 🙂 Reszty się domyślacie. Lalka poskładana w całość za pomocą nowych gumek. Buźka i włosy odmalowane tam gdzie trzeba. I tutaj klientka zadbała o garderobę. Sukienka i skarpetki sprawiają, że lala wygląda jak śliczne bobo. Miałam idealnie pasujące buciki. Jest zachwycająca.
Lalki pięknie się prezentują. W mojej piwnicy czeka już wielkie pudło, aby w nim wróciły do domu.
Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .
11/2021
2 komentarze
Szara Sowa
Te laleczki sa cudne. Jak swojej prostowałam wgnieciony nosek, to do wypchnięcia od środka użyłam długiego drutu, z kulką na końcu – taki do robienia na drutach. Czy też masz takie wrażenie, że jak naprawiasz lalkę, to brakuje Ci trzeciej ręki? 😉
Bernadeta Szyszkowska
Rozumiem Cię doskonale. 🙂