Misie i inne pluszaki,  Zabawki klientów

Straszydła

Kto śledzi kolejkę w poczekalni zapewne zwrócił uwagę na pewne lekko przygnębiające zdjęcie. Dostałam je od pewnej młodej mamy, która boi się tych stworów, należących do jej męża. Stare brudne zabawki to pamiątki z jego dzieciństwa, którym ubranka szyła jeszcze jego babcia. Jak tu takie postawić nad łóżeczkiem niemowlęcia?

Trafiły do mnie jak na oddział chirurgii plastycznej. Niby miałam coś z nimi zrobić ale tak by wyglądały tak samo. Ich właściciel nie pozwoliłby na żadne zmiany. Wystarczy, że zgodził się na ich podróż do mnie.

Na początek wszystkie porządnie wyprałam. Potem zajęłam się każdym po kolei. Każdy wymagał jakieś ingerencji. Myszka dostała (za zgodą klientki) nowe oczy (maskotkowe). Poprzednie zrobione z luźno przyszytych czarnych guzików rzeczywiście lekko wiały grozą. Po tej zmianie myszka złagodniała w oczach i to dosłownie.

Kolejny był zielony stworek. Wymagał zszycia w niektórych miejscach.

Następny ,jak się okazało wręcz przeuroczy różowy miś. Wymagał zszycia bo w wielu miejscach puściły szwy. Jego ubranko wyglądało tak jakby się miało rozpaść w rękach. Miałam w szufladzie podobną włóczkę. Wykończyłam szydełkiem brzegi spodenek i sweterka. Guziki przeszyłam w nowe, jak mi się wydawało odpowiedniejsze miejsca.

Potem przyszła kolej na kudłatą kulkę. W środku czekała na mnie sparciała gąbka i obawiałam się, że nie wyczeszę jej potem z długiej sierści ale jakoś poszło. Przyszyłam mordkę, pozszywałam gdzie trzeba, wyczesałam i co? Wyszedł piękny rasowy psiak.

Gdy zabrałam się za misia, pokazałam go mężowi mówiąc – zobaczysz co z nim zrobię. Kiedy zaczęłam rozbierać go na czynniki pierwsze wiedziałam, że czeka na mnie prawdziwy złoty miś. Miś był wypchany gąbką i styropianem. Sflaczał w niektórych miejscach. Chcąc doprowadzić go do ładu, nie mogłam od tak wrzucić do wody. Miś ma ruchome stawy, których nie można zmoczyć. Wyprałam go porządnie, wypchałam na nowo granulatem styropianowym połączonym z kulką silikonową.

Gdy pokazałam go mężowi spytałam -pamiętasz tamtego misia? On zbierając szczękę z podłogi, nie dowierzając pytał – to ten sam?

Miś jest przecudowny. Kiedy wysłałam klientce zdjęcia, raczej nie zrobiły na niej wrażenia. Jestem jednak przekonana, że jej mąż – właściciel dawnych straszydeł był bardzo zadowolony. Oczywiście wszystko jest kwestią gustu, myślę jednak, że te maskotki już nie będą straszyć z półki w dziecinnym pokoiku.

Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .

136/2021

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *