Misie i inne pluszaki,  Zabawki klientów

Smakowity miś

„Ukochanemu misiowi mojej córci przydarzył się przykry wypadek. Pan Rymcimcim miał krótkie ale fatalne w skutkach spotkanie z naszym pieskiem”. Taką wiadomość otrzymałam od stroskanego taty wraz ze zdjęciami ofiary psiej napaści.

Miś uroczy, więc piesek pewnie się skusił. Coś jednak w tym musiało być, ponieważ nawet mój piesek zaczął lekko warczeć na pluszowego pacjenta, gdy ten wylądował na stole „operacyjnym”.

Właścicielka pluszaka przeżywała koszmar z powodu tej, co tu dużo mówić – tragedii. Osobiście przywiozła do mnie swojego przyjaciela. Niestety nie zachowało się oczko oraz nosek. Z posiekanej przez kły psa mordeczki, łypało na mnie tylko przestraszone oczko oraz nieśmiały uśmiech. Łapka była poszarpana ale do uratowania, w przeciwieństwie do mordki misia. Przygotowałam moją małą klientkę na fakt, iż misiowa buźka ulegnie niestety zmianie.

Pan Rimcimcim to wiekowy miś. Swoje w życiu przeszedł. Jego futerko okazało się być w naprawdę kiepskim stanie. Prawdę mówiąc to futerka prawie na nim brak. Misie został wyprany, a następnie spruty. Wyczyściłam go z sypiącej się jak mąka gąbki i zabrałam za wzmacnianie tkaniny od środka. Dopiero po podklejeniu i pocerowaniu mogłam zszyć go na nowo.

Miś jak pisałam jest leciwy, dlatego zastanawiałam się jak mu naprawić łapkę. Ponieważ nie dało się jej pozszywać musiałam zastąpić porwany kawałek nowym pluszem. Miałam do wyboru zrobienie obu nowych łapek z nowym pluszem po wewnętrznej stronie lub wszycie tylko kawałka nowego pluszu w miejscu ubytku. Wybrałam to drugie rozwiązanie. Misiek i tak będzie miał nową mordkę, nie chciałam dodatkowo psuć jego charakteru nowymi łapkami. Ta łatka, będzie pamiątką po jego spotkaniu z czworonożnym przyjacielem rodziny.

Zadziwiające, że to nie była najtrudniejsza część odnowienia pluszaka. Wiecie co? Najtrudniejsze okazało się znalezienie oczu. Oryginalne były pomarańczowe o średnicy mm. W żadnym sklepie w internecie ich nie znalazłam. Mogłabym pewnie znaleźć takie na Ali ale czas mnie gonił, bo tęsknota za przyjacielem wisiała nade mną. Ponownie czekała mnie wędrówka po lumpeksach oraz targach staroci. Handlarze patrzyli się na mnie trochę dziwnie, gdy ja oglądałam tylko oczy u starych maskotek. Nie znalazłam i tam. Cóż było robić. Musiałam wykorzystać oczy o białych źrenicach i przerobić je na moje potrzeby. Zdrapałam białą farbę, wyczyściłam a następnie pomalowałam na pomarańczowo brązowy kolor. Wyszły świetnie. Prawie jak oryginalne.

Oryginalnie główka i mordka misia była płaska. Nowa również taka jest. Chociaż przyznam się szczerze, że nie jestem do końca przekonana czy tak powinno być. Kiedy skończyłam pracę nad misiem, pomyślałam, że tak poważny staruszek powinien się godnie prezentować. Pan Rimcimcim otrzymał zatem elegancką, granatową muchę. Jest zapięta na zatrzask więc jeśli nie spodoba się właścicielce, będzie mogła ją swobodnie odczepić. Zapakowany w ładne pudełko został odebrany przez Tatę. Mam nadzieję, że zmiana jego wyglądu nie wpłynie na przyjaźń z dziewczynką.

No i co najważniejsze, ostre psie kły już go nigdy nie dosięgną.

2 komentarze

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *