Piesek Kluseczka

Taka kluseczka wyszła mi spod igły. Zanim trafił na stół, piesio był kawałkiem ściereczki, jaka z niego została. Piesek był prezentem na drugie urodziny mojego klienta. Teraz będzie prezentem dla jego maleńkiego synka.

Przez lata psio-chłopięcej przyjaźni, maskotka spłowiała, sparciała i schudła. Rozlatywała się w rękach.

Naprawa maskotki

Nawet nie prując zbyt wiele usunęłam resztki wypełnienia. Delikatnie wyprałam w rękach. Ustaliłam z właścicielami zabawki, że piesek był oryginalnie biało – pomarańczowy. Pomimo delikatnej tkaniny, muszę przyznać, że do uszycia maskotki użyto mega mocnych nici. Namęczyłam się z pruciem. Problemem dodatkowo był fakt, że w wielu miejscach na szwach materiał rozszedł się.

Staram się zawsze odwzorować zabawkę w 100%. Ta była uszyta w taki sposób, że w wielu miejscach tkanina była marszczona za pomocą plisek i gumek. Gumki co prawda sparciały i rozciągnęły się maksymalnie ale dla mnie ich obecność znaczyła jedno. Nie pominąć żadnego szczegółu.

Rozłożyłam pieska na części. Aby nie pomylić się w sposobie ponownego uszycia, najpierw uszyłam jedno ucho, nogę i łapkę a dopiero potem drugi komplet. W ten sposób mogłam podpatrzeć jak były wcześniej uszyte.

Pomarańczowa tkanina jest bardzo delikatna, jednak w dużo lepszym stanie niż bawełna, przez którą można by już Kraków zobaczyć. Chciałam zachować jak najwięcej oryginalnych elementów. Podkleiłam pomarańczową tkaninę podwójną warstwą fizeliny aby nie dopuścić do jej dalszej dewastacji. Nową, białą bawełnę podkleiłam tylko raz.

Planowałam nie zszywać kilku okrągłych, malutkich dziurek. Sądziłam, że podklejone są bezpieczne. Ostatecznie pozszywałam je ręcznie, kiedy maskotka była już gotowa.

Skopiowałam psie piegi. Brzuszek musiał zostać zwężony o usunięte uszkodzone szwy. Nie widać jednak różnicy. Piesek ładnie się prezentuje. Pomimo użycia nowej białej bawełny i wzmocnienia tej pomarańczowej, piesek jest jednak weteranem dziecięcych przygód. Trzeba będzie o tym pamiętać podczas kolejnych zabaw.

289/2021