Misie i inne pluszaki,  Zabawki klientów

Miś Zdziś

Ostatnio rzadko piszę o moich zabawkowych pacjentach. Nie myślcie, że mi się już nie chce, ale czasami miałam wrażenie, że naprawy zaczynają się powtarzać i być może nikogo to już nie będzie interesowało. Chyba trochę zgubiłam wenę. Okazuje się jednak, że jest tu spore grono wielbicieli moich wypocin. I to właśnie historie tych naprawianych przeze mnie lal i miśków ciekawią ich najbardziej. Jest mi naprawdę bardzo miło, kiedy klienci proszą, bym opisała historię ich zabawki na swojej stronie. Zatem powróćmy do tradycji.

Opowiem Wam dzisiaj o pewnej niepozornej szmatce z Rossmanna. Ups, przepraszam… Zdziś jest przecież misiem i jak każdy, ma prawo do swojego niepowtarzalnego wyglądu. Zatem nawet skrawek szmatki 12x12cm ma prawo być misiem i kropka.

Zdziś został podarowany pewnej dziewczynce w dniu jej narodzin. Tego szczęśliwego dnia kładąc misia do łóżeczka maleństwa, nikt nie przypuszczał jaka przyjaźń zawiąże się między tą dwójką. Zdziś towarzyszył małej absolutnie wszędzie i absolutnie wszędzie można go było przy niej znaleźć. Na kołderce, na podusi, w foteliku, nawet na jej buźce. Na zdjęciach, które otrzymałam od mamy dziewczynki, Zdziś wygląda tak jak by tulił do siebie swoimi maleńkimi łapkami to bezbronne stworzenie. Ile łez pochłonęła ta niby szmatka, tylko on wie. Musi być prawdą, że to największy pocieszyciel mimo wątłego ciałka. Ale i jemu zdarzyła się przygoda, i ta jaka…

Kiedy jego przyjaciółka miała trochę ponad roczek dopiero co nauczyła się chodzić. Chodzenie, odkąd posiadła tę trudną sztukę, było dla niej dużo bardziej atrakcyjne niż wózek. Na spacerach sadzała więc Zdzisia w wózku i prowadziła swoją karetę z księciem w środku. Któregoś razu Zdziś niefortunnie wypadł z wózka przez nikogo niezauważony. Dziewczyny zorientowały się dopiero po powrocie do domu. Tragedia to nie powiedzieć nic w tej sytuacji. Wielka akcja poszukiwawcza nie przyniosła rezultatów. Zdziś przepadł na amen. Tatuś dziewczynki rozpoczął nawet poszukiwania bliźniaka misia, ale niestety nie były już w sprzedaży. Żadne Allegro, Olx, itp portale nie pomogły. Amba. Dziecko w rozpaczy, rodzice w stresie, jak żyć dalej bez przyjaciela? I zdarzył się cud. Ja to tak nazywam, bo aż trudno uwierzyć w to co się stało. Odnalazł go pies sąsiadów. Zwierzę musiało naprawdę nieźle kojarzyć zapach sponiewieranego pewnie Zdzisia, bo wyniuchał go gdzieś w drodze ze spaceru i we własnym pysku dostarczył do stęsknionej właścicielki. Odtąd panienka już bardziej uważała na swojego przyjaciela. Towarzyszył jej w żłobku, w przedszkolu, na spacerach i wakacjach. Wspólnie podróżowali po Polsce i świecie. Grecja, Anglia czy Hiszpania, ech pewnie mama i dziewczynka mogłyby spisać niezły tomik opowiadań z ich wypraw.

Czas płynął. Dziewczynka rosła a na Zdzisiu odbijały się kolejne zabawy i przygody. Odetchnął gdy pannica poszła do szkoły. Czeka na nią teraz w domu. Stroskana kumpelka zaczęła projektować dla niego ubranka. Inne na każdą porę roku. W szyciu pomagała jej babcia. Kiedy stan zdrowia misia nie pozwalał już na częste przebieranie, uszyły mu specjalną poduszkę i śpiworek do spania.

I wtedy mama dziewczynki zaczęła szukać dla Zdzisia pomocy. Jak napisała mi w liście, marzyła abym zgodziła się na naprawę. Miś jest na pozór zwykłą, tanią szmatką z Rossmana, jednak dla jej córki jest bezcenny i taka niby szmatka znaczy dla niej więcej niż mogłoby się wydawać. Miś tak naprawdę jest częścią ich życia codziennego, zatem każdy dzień jest dla córki wspólną ich historią.

No jak mogłabym nie pomóc. Takie historie to miód na moje serce. Przyjaźń dziecka z misiem…, bezcenne.

Skoro zatem Zdziś to taki ważny gość, przyjęłam go z honorami i po przyjęciu paczki wysłałam wiadomość jego właścicielce. Chciałam aby czuła że nic nie grozi jej przyjacielowi. Ich rozstanie miało potrwać kilka dni.

No kurcze, nawet na zdjęciach wyglądał jak zadowolony z opieki. Uśmiechał się, chociaż serducho już mu tam ledwo biło. Nos wyciumkany, głowa wytarta tak, że wypełnienie było widać. Szyja z dziurkami. Fartuszek naszyty pewnie przez babcię, też już zaczął się pruć. Jednym słowem ani zdrowy ani elegancki ten nasz zuch.

Zaczęłam od przyjemnych czynności. Najpierw ciepła kąpiel. Poplamione, przybrudzone działko od razu zyskało kilka punktów. Potem było już gorzej. Zdziś chociaż miał być poddany zabiegom ratującym życie, miał się nie zmienić. Sprułam go więc i podzieliłam na części. Każdą z nich zajęłam się odpowiednio. Pozszywałam, podkleiłam, a miejscami pocerowałam. Wymieniłam nochal i fartuszek. Na prośbę dziewczynki dorobiłam mu śliniaczek. Tkaninę w serduszka wybrała ona.

Kiedy zszyłam misia, prezentował się dużo lepiej. Swoją drogą całkiem fotogeniczny gość z tego Zdzisia. Zawsze ma taki sympatyczny uśmiech i miłe spojrzenie. Dziewczynka ma wielkie szczęście.

Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .

262/2022

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *