Mulatka
Śliczna lalka, która uległa przez lata uszkodzeniom. Nie znam jej historii, by móc ją tutaj opowiedzieć. Nie ma sygnatury, która powiedziałaby mi coś więcej o niej. Jej właściciel postanowił zadbać by wyglądała znów ładnie i reprezentacyjnie. Sporo czasu czekał na naprawę ja natomiast musiałam do niej dojrzeć.
Lalka wykonana jest z papieru mache. Jej gipsowe wykończenie było mocno poobijane. Gdzieniegdzie miało spore ubytki. Naturalne włosy okazały się w całkiem dobrej kondycji. Buźka miała dziwne przebarwienia.
Brak sygnatury oraz informacji o lalce sprawił, że z większym respektem do niej podeszłam. Rozłożyłam ją na części i podzieliłam na dwa etapy. W tym drugim miałam zająć się głową.
Prace nad lalką zajęły mi sporo czasu. Nie jest to czysta praca w związku z tym, kiedy tu trwają prace brudne, inne zabawki muszą czekać na swoją kolej. I na odwrót. Czasami muszę przerwać, posprzątać i szybko ogarnąć kilka innych napraw.
W przypadku tej lalki roboty było dużo. Na początek usunięcie starej popękanej gipsowej warstwy na korpusie, nogach, rękach i głowie. Potem nakładanie nowej warstwy gipsu. Uzupełnienie ubytków przy otworach na mocowanie w korpusie. Szlifowanie. Potem znowu powtórka, bo nie wyszło wszędzie równo. I tak jeszcze jeden raz.
Kiedy wszystko było już prawie idealnie gładkie, przyszła pora na nakładanie malatury. Dobór odpowiedniego odcienia farby to niezłe wyzwanie. Udało się i tak lalka trafiła do mojej mini lakierni. Ponownie czynność, która wymaga czasu. Podkład, potem biała baza, szlifowanie, by było gładko. Potem kolor, znowu szlifowanie i znowu kolor, znowu szlifowanie. Nakładanie koloru sprawia, że widać wszelkie nierówności więc czasami trzeba wrócić do początku by dopracować wszystko. Na koniec pozostało już tylko zabezpieczenie lakierem.
Jak wspomniałam, główkę zostawiłam na potem. Z kilku powodów. Pierwszym z nich było to, że mogłam do niej dopasować kolor reszty ciała. Drugim była chęć pozostawienia oryginalnej malatury. Rzeczywiście, główka była mocno uszkodzona. Wyrównałam ubytki. Na linii brwi lalka miała delikatne pęknięcie. Gdybym chciała je naprawić, musiałabym zrobić całą twarz. Nie chciałam jej jednak niszczyć. Czasami warto nie zrobić nic aby nie zepsuć więcej. Pomalowałam głowę tylko w miejscach naprawy, dbając by nie uszkodzić oryginalnej malatury. Stwierdziłam, że głowa jest i tak już zabezpieczona i wyrównana, więc nie będę psuć reszty. Poprawiłam tylko farbę na brwiach oraz powiekach, na których poprzednia była grubo nałożona i popękana.
Po zakończeniu prac brudnych przyszła pora na te czyste. Lalka otrzymała nowe gumki. Odtworzyłam lakier na paznokciach. Specyficzny bo wykończony białą kreską. Włosy odświeżyłam. Zamiast warkoczyków ułożyłam delikatne fale. Aby ukryć delikatną różnicę w odcieniu starej i nowej farby dorobiłam panience grzywkę.
No i co powiedzie o tej lalce? Nieśmiało zaczęłam podejrzewać Kwidzyn ale to już chyba kolekcjonerscy znawcy będą potrafili stwierdzić.
Pozostało mi jeszcze uszycie ubranka. Wpadłam na pomysł, by było to coś stylizowanego. Czy mi się udało? Lalka otrzymała rajstopki, pantalony, sukienkę oraz buciki. Wygląda bardzo ładnie.
Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .
279/2021