Misie i inne pluszaki,  Zabawki klientów

Trudne powroty do zdrowia

Po prawie dwóch miesiącach nieobecności w pracowni, w końcu wróciłam do moich ukochanych lalek i pluszaków. Wciąż poruszam się jeszcze o kulach, ale staram się nadrabiać zaległości. Dwa miesiące to bardzo długo, to kilkadziesiąt napraw przesuniętych w czasie. Wśród nich pewna małpka w agonalnym stanie.

Przyjechała do mnie ponad rok temu. Najpierw czekała na swoją kolej, potem jak to w życiu bywa, ciągle coś przeszkadzało bym się nią zajęła. Kiedy w końcu zaczęłam nad nią prace, mój wypadek znów pokrzyżował plany. Przyznam, że przyjmując to zlecenie porwałam się z motyką na słońce. Myślałam, dam radę. Kiedy jednak wzięłam ją w ręce byłam przerażona stanem materiału. Od jej właściciela dowiedziałam się, że latami podróżowała z nim w samochodzie. Pewnie dlatego materiał zaczął się kruszyć i to dosłownie. Filcowe łapki i mordka były podarte, a przez dziury wypychała się trawa morska. Druciki umieszczone w kończynach porobiły w materiale dziury.

W pierwszej kolejności musiałam rozłożyć małpkę na części. Wyjmowanie trawy ze środka było najtrudniejszym zadaniem. Musiałam uważać aby materiał nie podarł się bardziej. Zajęło to trochę czasu. Potem rozpoczęłam prucie części. W planie była przecież naprawa każdego skrawka materiału. I tu cierpliwość okazywała się cnotą na wagę złota.

Dalsze prace to już igła i nici. Jak jednak dobrać ich kolor, skoro materiał ma na sobie wieloletni drogowy kurz. Musiałam jakoś wyprać moje skrawki. Aby materiał nie rozleciał się leżąc tylko w wodzie, najpierw podkleiłam go specjalną mięciutką tkaniną z klejem. Zabezpieczony przed rozsypaniem poleżał sobie w ciepłej wodzie. Nie tarłam, nie gniotłam, prawie nie oddychałam. Kawałki materiału leżały na dnie miski a woda z płynem do prania powoli rozpuszczała brud. Każda zmiana wody, to trzymanie materiału na dnie miski. Suszyłam rozłożone na ręczniku w słoneczny dzień. Ciężko usunąć nadmiar wody, nie wyżymając materiału, a nie mogłam dopuścić aby materiał zbutwiał i brzydko pachniał. Ta operacja zakończyła się sukcesem.

Przygotowany materiał można było poddać pracom naprawczym. Przygotowałam wykrój filcowych elementów, które miałam wymienić na nowe.

Potem zajęłam się futerkiem. W pierwszym założeniu miałam zacerować wszystkie dziury. Pomysł jednak nie wypalił. Małpka ma tak cieniutki materiał, że cerowanie okazywało się zbyt ordynarne, do tego małpka wyglądałaby jak pocerowana stara skarpeta. Prułam kilka razy, wciąż niezadowolona z efektu. Przyznam się Wam, że czułam ogromną rezygnację. Co tu robić? Odłożyłam tę naprawę na półkę. Czasami trzeba tak zrobić. Czas może podsunąć nam lepszy pomysł. I tak też się stało. Z pomocą przyszła naprawa starego psiaka mojej klientki. To ten pacjent https://uzywanelalki.pl/operacja-reanimacja-czyli-walka-z-czasem/ nasunął mi pomysł z przeszyciem całego materiału.

Można powiedzieć, że małpka podobnie jak ja wracała do życia w bólu. Ciężko szyć z usztywnioną nogą, ale pomysł z przeszyciem całości tak mnie pochłonął, że już nie zwracałam uwagi na nic. Idealnie dobrane nici i przeszycia tylko w miejscach, w których futerko się wytarło wyszło naprawdę dobrze. Tym sposobem małpka zachowała resztę swojego futerka a kruchy materiał został wzmocniony jak po dobrej dawce witamin.

Wszystkie części przygotowane, mogłam zacząć zszywać małpiszonka. Nóżki, rączki poszły całkiem gładko. Na głowie znów naprawa utknęła. Uszyłam nową mordkę, ale wyglądała jakoś inaczej. Załamałam się i znów odłożyłam naprawę na jeden dzień. W nerwach nic się dobrego nie zrobi. Jak to możliwe myślałam. Wszystko skrojone 1:1. Materiał spasowany idealnie. Podczas wcześniejszych prac nic się nie porozciągało ani nie zniekształciło. Następnego dnia usiadłam znów do tej małpy i sprułam główkę. I wtedy mnie olśniło. Przecież to trawa, która wystawała z mordki przez wielką wyciągniętą w filcu dziurę zniekształciła ją. Zrobiłam nowy wykrój i uszyłam ponownie główkę. Przyznam, że wygląda inaczej niż przed naprawą, ale jak to zwykle bywa w tego typu przypadkach, przyzwyczajamy się do widoku , który towarzyszył nam przez ostatni czas, zapominając jaki był na początku. Tak pewnie jest i w tym przypadku, bo nie widzę innego rozwiązania.

Z tym nastawieniem zaczęłam montować małpkę. Ze względu na stan materiału nie napełniałam jej już trawą morską. Myślę, że pomimo wszystko twarde wypełnienie mogłoby naruszyć delikatne niteczki. Napełniłam ją miękką kulką silikonową dość mocno, tak by choć trochę zachować jej twardość sprzed naprawy. Kiedy skończyłam noga bolała, a w głowie czułam radość ze skończonej pracy połączoną z niepewnością czy wszystko zrobiłam dobrze.

Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .

186/2023

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *