Misie i inne pluszaki,  Zabawki klientów

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło

Jedna z moich ulubionych złotych myśli, przypadku tego misia pasuje idealnie. Porzucony ponad 15 lat temu. Nie wiadomo, jaka była jego historia. Ja myślę, że mogło być tak…

Zakochany chłopak, kupił uroczego misia z wyhaftowanym serduszkiem i postanowił wręczyć swojej dziewczynie. Młodzi byli, docierali się, ale im się nie udało. Gdy nastąpił koniec młodzieńczej miłości, dziewczyna wyrzuciła wszystkie pamiątki związane z tym uczuciem. Nic nie miało jej przypominać o istnieniu faceta. Miś trafił na bruk, a potem do worka z pluszakami. Ten worek trafił do sklepu z używaną odzieżą. Wysypany do zimnego drucianego kosza, przysypany stertą towarzyszy niedoli stracił nadzieję na lepsze życie. Czy tak miała zakończyć się jego miłosna misja?

Szczęściem owy sklep postanowiła odwiedzić pewna młoda mama ze swoim trzyletnim synkiem. Ot, zajrzy. Może coś ciekawego się trafi. Synek uroczy, grzeczny. Kiedy mamę wciągnęły wieszaki, on cierpliwie czekał. Nie miał w zwyczaju marudzić i popędzać swej rodzicielki. Nigdy nie interesowały go pluszaki. Leniwie obserwował otoczenie, kiedy bystrym okiem dostrzegł niepozornego misia. Nie wiadomo co było w nim takiego intrygującego. Wyjął spod sterty włochatych i pstrokatych pluszaków 20cm ciałko z sercem na wierzchu. Spojrzał w brązowe haftowane oczęta i….. BUMMMM!!! Zaiskrzyło. Kupidyn chyba pomylił kierunki i miast trafić w jakąś panią buszującą w szmatkach, trafił rykoszetem w trzylatka i misia. Chłopiec poprosił mamę by mu go kupiła. Ta, odmówiła. Obawiała się sama nie wiedziała czego. Przecież synek nie lubi pluszaków. A może siedzą w nim straszne potworne robale, które zajmą cały dom…? Tym razem chłopiec jak lew bronił swej prośby. Błagał, płakał i mokrymi ślepkami wyprosił nowego przyjaciela.

I tak uroczy porzucony miś, trafił do rąk chłopca i wspólnie, w największej przyjaźni spędzili ze sobą blisko 15 lat. To były lata wspólnych zabaw, przygód, wyjazdów na wakacje. Przeszli razem przedszkole, podstawkę i liceum. Co by nie mówić męska przyjaźń na zawsze i bez względu na wszystko. Teraz ten większy zbliża się do granicy wieku, od której wg prawa stanie się dorosłym mężczyzną . Czas iść na studia. Tym razem w tę przyjaźń ponownie wkroczyła mama. Chociaż prała malucha, zszywała rany cięte i szarpane to teraz postanowiła odświeżyć miśka i ponownie podarować z okazji urodzin syna.

I tak misio trafił do mojej pracowni. Cieniutki welurek, z którego jest uszyty trzeba było naprawić, wyprać, wymienić wypełnienie. To wszystko to nic. Zapewne od ciągłego wtulania się w swojego przyjaciela, miś stracił częściowo nosek, a materiał wokół nieładnie się powycierał. My kobiety standardowo, patrzymy na takie rzeczy z praktycznego punktu widzenia. Trzeba to naprawić, bo nos pójdzie do amputacji. Faceci, machną ręką i po męsku stwierdzą, nic mu nie będzie. Podobnie było i tutaj. Chłopcu nie przeszkadza wygląd nosa. Chociaż wie, że trzeba coś z nim zrobić, nie godzi się na wymianę materiału. Stanowczo!, żeby była jasność 🙂

Kiedy trafił na stół niepewna zadzwoniłam do mamy. Jak mam dokonać tego cudu? Rozmowa w sumie nie pomogła, tylko utwierdziła w przekonaniu, że materiał musi zostać. Może to jakoś zacerować? No dobrze. Biorę się do roboty, a sposób jak to zwykle bywa przyjdzie z czasem. Poprułam wszystkie ręczne naprawy. Pozszywałam na maszynie. Pozostał mi nosek mocno wypchany watą.

Wyprułam częściowo niteczki. Nie chciałam wszystkich, aby mieć za co złapać potem igłą. Okazało się jednak, że nosek wisi dosłownie na włosku, przyczepiony do waty pod spodem. Trudno. Delikatnie zdemontowałam nochalek, tak by się w rękach nie pokruszył. Materiał podkleiłam od środka maleńkimi paseczkami bawełny z klejem, łącząc naderwane kawałki materiału. Dopiero teraz mogłam zahaftować uszkodzenie. Nie było innego sposobu by uratować to małe urocze pyszczysko.

Moim zdaniem nie wyszło źle. Trudno, miś musi jak facet znieść blizny po ranach, a jego przyjaciel musi go w tym wspierać. Uszyłam jeszcze maluchowi woreczki na kulki sensoryczne i włożyłam w łapki. Chłopak przyzwyczaił się do nich, jednak nie było to oryginalne.

Miś skończony. Może wracać do domu, a potem na studia razem ze swoim kumplem. Nawet jeśli na horyzoncie pojawi się dziewczyna, nie zniszczy tej męskiej wieloletniej przyjaźni. Wszak jak mówi klasyk: „My psy, musimy się trzymać razem”.

No i co Miśku, pomyślałbyś, że czeka Cię jeszcze takie dobre życie…?

Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .

247/2023

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *