Lalki z czasów PRL
Wspaniale gdy swoją pasję można dzielić z przyjaciółkami. Moja klientka ma to szczęście. Ja zaś ma szczęście, że te przyjaciółki przesyłają mi wciąż nowe lalki do naprawy czy odświeżenia.
Tym razem były to lale z czasów PRL. Od klasycznej Barbie, przez Krawalki, lalki z celuloidowymi maskami, aż do rosyjskich pannic. Pierwsze lale nie wymagały jakiś poważnych napraw.
Barbie poprosiła o odświeżenie włosów.
Miała je trochę zmechacone. Umyłam, a potem na gorąco próbowałam je wyprostować. Musiałam uważać, ponieważ ten model ma je niezwykle cienkie i delikatne w dotyku, przez co mogłabym je spalić. Z tego powodu nie przeciągałam ich zbyt długo. Wyglądają dużo lepiej. Nie podcinałam ich ani nie regulowałam. Jej właścicielka będzie mogła swobodnie sama modnie ją uczesać.
Główki trzech Krawalek wymagały dorobienia im rzęs. W jednej trzeba było odrdzewić oczy. Przy okazji i tym panienkom poprawiłam trochę klapnięte włosy. Pewnie w drodze do domu i tak się ugniotą ale wystarczy potraktować je szczotką i będą jak nowe.
W zestawie były również dwie rosyjskie lalki. Jedne z najładniejszych modeli. Wymagały wymiany gumek, zregenerowania włosów i podmalowania obdrapanej malatury i położenia nowej. Większa wymagała również wybielenia oczu, ponieważ po latach, biała otoczka wokół tęczówek pożółkła.
To były rzeczy proste. Oprócz tych lalek do renowacji trafiły jeszcze dwie lalki z celuloidowym maskami. Nazywana przeze mnie Frytka i pajacyk. Obie wymagały wyczyszczenia. Po usunięciu wypełnienia wszystkie części wyprałam ręcznie. Niestety nie udało się usunąć wszystkich plamek, ale poradziłam sobie z tym.
Zaczęłam składanie lal od Frytki. Pozszywałam uszkodzenia, wymieniłam kołnierzyk, ponieważ starego nie dało się doprać. Nosek wyprostowałam. Chociaż pozostała biała kreska po zgięciu, nosek wygląda na pewno lepiej niż z dołeczkiem. Włosy zrobione z moheru wykąpałam, a następnie wyczesałam. Przyszyłam perukę tak jak wcześniej i zaplotłam warkoczyki.
Największą przyjemność, chociaż wymagał najwięcej pracy, sprawił mi pajac. Przyjechał w poplamionych portasach, z dziurkami pod pachami. Miał zrobione włosy z włóczki. Właścicielka poprosiła, aby wymienić je na takie jak miał dawniej oraz by uszyć mu koszulę i katanę.
Wełniane włosy stanowiły całość z materiałowym wykończeniem główki. Odprułam wszystko. Przyszyłam ręcznie nowy kawałek bawełny i uformowałam główkę na nowo. Pozszywałam uszkodzenia. Nie udało mi się wywabić przebarwień na spodniach. Postanowiłam trochę je przerobić. Dół nogawek wykończyłam mankietami w kolorze łat na kolanach. Na biodrach naszyłam zaś kieszenie. Pajacyk otrzymał nową czerwoną koszulkę, żółty pas (chociaż ostatecznie go nie widać) oraz granatową marynarkę. Nowe włosy zrobiłam z rudego moheru. Całość wykończyłam czerwoną czapeczką. Pajacyk stał się bardzo kolorowy i jeszcze weselszy.
Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .
12/2022