Prawie jak w fabryce
Ta klienta czekała długo na naprawę swoich lalek. Przywiozła je w trzech wielgachnych pudłach, które zajęły pół pracowni. Osiemnaście lalek i … jeden miś, zostały wyjęte z domowych czeluści po to, by teraz stały się ozdobą kolekcji ich właścicielki. Podkówki, koniczynka i sygnatura Kaliskich Zakładów Przemysłu Terenowego – to wszystko widnieje na karkach uroczych panien.
Lalki były wymagały czyszczenia, wymiany gumek oraz większych lub mniejszych napraw. Taka ilość lalek na raz wymagała podzielenia pracy na etapy. Postanowiłam zająć się wszystkimi na raz aby szybko uporać się z naprawą.
Każdą lalkę rozłożyłam na części. Po wewnętrznych stronach zapisałam im numerki, aby potem przy składaniu nie pomylić części. Każdą lalkę sfotografowałam, dokumentując jak zwykle jej stan przed naprawą. I tutaj pewnie chcielibyście zobaczyć jak wyglądały. ZONK! ! Dziewiętnaście zabawek po kilkanaście fotek. Duża ilość, prawda? Poświeciłam sporo czasu ich skatalogowanie. Jak to się stało, że folder ze zdjęciami znikł? Nie mam pojęcia. Czy zapisałam go nieświadomie nie tam gdzie trzeba? Diabeł ogonem nakrył. Ku mojej rozpaczy nie mogę znaleźć tych zdjęć.
Żal mi ogromnie, bo to było wielkie wyzwanie. Osiemnaście lalek po sześć elementów każda. To w sumie 108 części. 108 części, które z osobna umyłam i przejrzałam w poszukiwaniu uszkodzeń. W pracowni stanęły pudła. W jednym części sprawne, w kolejnych te do naprawy: te do klejenia, do uzupełnienia ubytków i jeszcze te do malowania. Właścicielka kolekcji chciała aby lalki wyglądały dobrze ale niezbyt młodo. Każde przetarcie ma swój urok.
I tak pracowałam w otoczeniu pudeł. Dzieliłam czas pomiędzy naprawy bieżące i moje panienki. Jak ten świstak, co zawijał czekoladki w sreberka ja sięgałam co rusz po kolejną część. Naprawiałam i odkładałam do pudełka. Usunęłam jakieś brzydkie ślady po starych naprawach. Uzupełniałam ubytki. Główki malowałam, tak aby odświeżyć oryginalną malaturę. To było fajne doświadczenie bo malowałam tak, aby nie było widać. Dzięki temu, lale mają brwi, cienie na oczach czy policzkach a nawet włosy, które wyglądają na lekko wytarte.
Lalki stały się atrakcją dla odwiedzających mnie klientów. Taka ilość tych lalek w jednym miejscu robiła wrażenie. Na pannice już czekają zamówione u krawcowej sukienki. Ależ to będą ślicznoty.
Sukienki już są, to teraz ja pochwalę się efektami.
Lalka 1
Lalka 3 wymagała sklejenia pęknięć. Miała wgnieciony brzuszek. Udało się tylko delikatnie go wypchnąć. Dalsze naciskanie groziło pęknięciem. Dorabiałam jej również część stopy.
Lalka 4
Lalka 5 miała dziurę na nosku. Uzupełniłam ubytek. Poza tym tak jak reszta, pęknięcia, malatura itd.
Lalka 6
Lalka 7
Lalka 8
Lalka 9
Lalka 10
Lalka 11
Lalka 12
Lalka 13
Lalka 14 wyjątkowa -z dedykacją.
Lalka 15
Lalka 16
Lalka 17
Lalka 18, której między innymi dorabiałam paluszek. Ciężko było z malowaniem, bo lalka wyblakła nieregularnie.
…i miś. Wyprany. Wymagał zszycia pyszczka przy nosku i dorobienia nowego. Sądząc po śladach i wielkości zaślepki w środku misia założyłam taki, który wielkością odpowiadał wskazówkom.
Uff! Została mi do zrobienia jeszcze jedna lalka. Wymaga jednak pokrycia nową warstwą farby. Dokończę ją z kolejną partią lalek, które już niedługo do mnie przyjadą na naprawę.
Masz pytania dotyczące naprawy Twojej lalki lub pluszaka? Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Naprawa lalek Jeśli masz dodatkowe pytania dzwoń lub napisz .