Morusek – ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…
Historia, którą Wam dzisiaj opiszę jest niezwykła. Poruszyła mnie i moją córkę bardzo, dlaczego?
Otrzymuję sporo zapytań o możliwość naprawy lalek. Czasami są to krótkie wiadomości, a czasami dłuższe. Tym razem otrzymałam wiadomość, zaczynającą się od słów: „Moja prośba ma charakter 3-wątkowy”. I tak zaczęłam czytać historię pewnej małej dziewczynki, która otrzymała w 2016 roku maleńką lalkę. To była zwykła tania lalka z hipermarketu ale stała się dla niej największym, najcenniejszym skarbem. Były nierozłączne do czasu, gdy podczas spaceru Morusek, bo tak się nazywał tamten bobasek (ze względu na wiecznie umorusane ciałko), zaginął. I tu mama dziewczynki opisała mi rozpacz złamanego maleńkiego serduszka po stracie ukochanej lalki. Poszukiwania, rozwieszanie plakatów nie dały rezultatu. Przeżycia rodzinne, o których już tu nie napiszę, a miały w międzyczasie miejsce sprawiły, że dziewczynka nie potrafiła poradzić sobie ze stratą.
Nie udało się znaleźć drugiej takiej samej. Dziewczynka otrzymała kolejną lalkę. Lalkę, która miała być siostrzyczką Moruska. Uwierzyła w historię opowiedzianą przez rodziców i chociaż kocha ją bardzo, to jak pisze mama, nie ma tygodnia bez łez wypłakanych w poduszkę z tęsknoty za Moruskiem.
Dziewczynka musi być naprawdę niezwykle wrażliwą istotką. Jakiś czas temu, kiedy ciocia chciała wyrzucić na śmietnik starą, zepsutą lalkę nie pozwoliła na to. Stwierdziła, że chorymi lalami należy się zająć a nie wyrzucić. I tak dała dom niewidomej lali.
Obie lalki, siostra Moruska oraz „niewidoma” stały się jej bardzo bliskie. Tak bliskie, że siostra Moruska zużyła się kompletnie. Mama łatała jak mogła wątłe już ciałko ale w końcu poddała się. I teraz przyszedł czas na nasze spotkanie…
W liście, mama poprosiła mnie o naprawę siostry Moruska oraz niewidomej lalki. Gdzieś w najdalszym zakamarku myśli, zatliła się w niej nadzieja, że może jest szansa, że będę mieć lalkę taką jak Morusek. Dostałam wówczas zdjęcia lalek do naprawy oraz zdjęcie Moruska.
List tej pani oraz cała opisana historia, poruszył mnie tak bardzo, że razem z córką, przeszukałyśmy wszystkie pudła z lalkami. Chociaż buźka lalki wydawała mi się znajoma, nie miałam jej na stanie. Pewnie spodziewacie się tu smutnego zakończenia tej historii? Nie ma mowy!
Cóż znaczy nerwica natręctw 🙂 Znacie to uczucie, ja ją gdzieś widziałam…. Zaczęłam szukać bobasów na portalach aukcyjnych. Bobas jak milion innych. Mając słabo wyraźne zdjęcie szukałam i porównywałam każdy szczegół. Aż w końcu jest! na 80% to ten. Znalazłam lalkę identyczną jak Morusek. Sprzedawca był uprzejmy zrobić mi zdjęcia z każdej strony. Wysłałam je do mamy dziewczynki i jest, udało się. Na 99% to ta lalka. Kupiłam lalkę, zrobiłam nawet zdjęcia z tej samej perspektywy co mama.
Teraz pozostała nam już tylko szybka operacja – renowacja. Dziewczynka, nie może na długo rozstać się z przyjaciółką. Wczoraj lalki dotarły do mnie.
Siostra Moruska od przytulania i wspólnej zabawy cerowana z każdej strony. Wymagała nowego ciałka, czyszczenia oraz podleczenia oczu.
Niewidoma lalka, miała nieproporcjonalne ciałko oraz uszkodzone oczy.
Wyczyściłam, uszyłam nowe ciałka, naprawiłam oczy. Moruska również wyczyściłam. Całą trójcę ubrałam w co miałam. I mogą wracać do domu.
A wszystko zaczęło się od zagubionego Moruska…
Na koniec chcę uprzedzić Wasze pytania i myśli. Tak, może to przesada by tak podchodzić do lalek. Mam kilka powodów by tak robić.
Po pierwsze, w czasach gdy dzieci zalewane są toną zabawek bez sensu, warto mieć taką bliską sercu. Wyjątkową, a nie jedną z wielu. Bardzo cieszę się, gdy widzę dziecko szanujące zabawki.
Po drugie, w czasach gdy dzieci zbyt szybko zamieniają zabawki na tablety trzeba pielęgnować chęć zabawy zabawkami, które pobudzają wyobraźnię. Uważam, że dzieci zbyt szybko przestają być dziećmi.
Jednak najważniejsza dla mnie w całej tej historii, jest ta mała dziewczynka ze złamanym serduszkiem. Dziewczynka, która musiała pokonać nie jedną stratę w swoim dziecięcym życiu. Potrafię sobie wyobrazić jej cierpienie i chociaż ktoś mógłby powiedzieć, „to tylko lalka” ja uważam, że to „aż lalka”.
Dziewczynka wyrośnie na bardzo mądrą i wrażliwą kobietę.
2 komentarze
Szara Sowa
Cieszę się, że są osoby, tak wrażliwe jak Ty. Dzięki Tobie dzieci , i nie tylko, odzyskują utraconą radość. Wiele osób za nic by się nie przyznało do przywiazania do lalki czy misia, ale wiem, że są. Często bezwiednie traktujemy jakąś rzecz jak amulet, daje nam poczucie bezpieczeństwa, przynosi szczęście. Dla dzieci są to ukochane zabawki. Już wyobrażam sobie radość tej dziewczynki. 🙂
Bernadeta Szyszkowska
Też kiedyś byliśmy dziećmi…