Sklep dla lalek
Ciąg dalszy moich domkowych wspomnień.
Jak pisałam wcześniej, dwa pudła ze Szkocji to była wielka skarbnica zabawek Sylvanian. Ten sklep również tam był. Zawierał regał, kasę no i oczywiście miniaturowe zabawki. Stwierdziłam jednak, że nie potrzebujemy z Helenką sklepu zabawkowego, bo zabawki wylądowały w pokojach dziecięcych w naszych domach.
W paczce był jednak zestaw farmerski. Taki z koniem, wozem i straganem. I tu znalazłyśmy moc owoców i warzyw a także jakieś worki z nasionami, snopki słomy itd.
Pomyślałam, że przerobię ten nasz sklep zabawkowy na sklep z warzywami .
To miała być próba przez przemalowaniem willi Heleny, poza tym na razie tylko to mogłam Helci zabrać, bo domek był w stałym użytku. Naprawdę zabawka przednia, nawet dla takiej kruszyny.
Sklep nie wyglądał najlepiej, miał oberwany szyld, papierowe markizy i był taki…. pusty i zimny.
Postanowiłam go przemalować. Z patyczków do lodów zrobiłam półki. Co więcej zamontowałam oświetlenie. Ze względów bezpieczeństwa Helenki, kupiłam na Allegro lampki ledowe na baterie. Takie jakie wykorzystuje się do świątecznych dekoracji.
Helcia dzielnie mi towarzyszyła. Musiałam oddać jej kawałek biurka gdzie mogła sobie rysować i dokładać mi rzeczy do mojego twórczego bałaganu.
Aby wzbogacić zabawkę, wspólnie z córką ulepiłyśmy z modeliny maleńkie warzywa. To było doskonałe ćwiczenie dla jej malutkich rączek. To niezwykłe, jak można się świetnie bawić z dzieckiem tylko przy tworzeniu zabawki, bo zabawa już gotowym sklepem to była prawdziwa bomba.